Forum Karczma "U Cesarza" Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 >> Wasze Nie-Mini-Opowiadania << Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:41, 07 Gru 2006 Powrót do góry

O, no patrz, a tak uważałem, żeby obu delikwentek nie... Dobrze jest to ty nie umiesz czytać! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Daernis



Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 172 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z troszeczke innej bajki ;)

PostWysłany: Czw 22:12, 07 Gru 2006 Powrót do góry

Jak jest dobrze?! "Ku dziewczynie poleciała pierwsza siekiera, ta odbiła ją w górę, drugą zaś, która atakowała zaraz po pierwszej przyjęła na miecz"! Są dowody!! xD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:45, 07 Gru 2006 Powrót do góry

Pierwsza z kobiet walczyła mieczem, a druga toporem.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Daernis



Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 172 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z troszeczke innej bajki ;)

PostWysłany: Czw 22:53, 07 Gru 2006 Powrót do góry

Ale to cały czas jedną opisywałes @@ Daj mi cytat ,ze tak nie bylo @@


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Kamil Kania



Dołączył: 04 Maj 2006
Posty: 1048 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 39 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z dalekiego Południa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:36, 08 Gru 2006 Powrót do góry

Dziewczyna ruszyła do namiotu by ostrzec swe towarzyszki, jednak nie uszła trzech kroków, gdy podła krzycząc od oszczepu, który mierzony w łopatkę przeleciał jej jednak tuż od barkiem rozorując całą pachę. Pozostałe kobiety pobudziły się od razu słysząc wrzaski swej przyjaciółki i wychowanki zarazem i wybiegły za pieczarę.

Kilka błędów jak widzisz i to rozorywanie.... hmmm ciekawe fachowe słowo Razz

Nie mówiąc o powtarzanym za często spójniku "i".

"Padła krzycząc od oszczepu" - to też możesz zmienić. Krzycząc od oszczepu? Może z powodu oszczepu który jej w barku utknął czy jakoś tak Wink

Drugą częśc Vilth pisz w Wordzie Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:59, 08 Gru 2006 Powrót do góry

W nim pisałem. Wink Słowo "rozorując" jest w słowniku (sprawdź sobie w swoim ukochanym Wordzie). Faktycznie zdanie nieco nieskładne, ale spróbuj napisać coś kiedyś na szybko, to zobaczymy jak sobie poradzisz. Smile Powtórek "i" często chce uniknąć, ale czasem tak wychodzi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:21, 10 Gru 2006 Powrót do góry

Rozdział II

Jak zawsze na tym mroźnym pustkowiu, jezioro Irdish było skute lodem. Lato, mimo że sporo cieplejsze od zimy, niosło ze sobą lodowate wiatry, a więc rzadko kiedy jakiekolwiek wody śródlądowe rozmarzały. Jedynie kilka wartkich rzek, przy których niejednokrotnie skupiały się wioski wojowniczych kobiet uwalniało się na lato spod lodu i mroźnym strumieniem uciekały gdzieś daleko, ku morzu, albo wpadały do jakiegoś jeziora... Sveine znów ogarnęły wspomnienia. Snarki dzięki temu, że żyją na tych lodowych pustkowiach już tyle lat przywykły do zimna, a ona nawet wśród swoich uchodziła za wyjątkowo odporną na mróz. Wszystkie jej koleżanki patrzyły więc z nieukrywanym podziwem, a może i z zazdrością, jak mała Sveina latem wskakuje roznegliżowana do lodowatej wody rzeki Veturkvefökna śmiejąc się i zachęcając dziewczęta stojące na brzegu. Żadna jednak z nich nigdy nie odważyła się pójść w jej ślady, a gdy matka dowiadywała się jakoś o jej wybrykach, beształa ją niemiłosiernie.

Arna również była zamyślona, jednak nie zastanawiała się, jednak nie nad swą przeszłością. Myślała raczej o własnym żołądku, bowiem ich zapasy były na wyczerpaniu i mogły starczyć im najwyżej na kilka dni. Jezioro z pewnością było pełne ryb, jednakże lód o tej porze roku był wyjątkowo gruby i przebijając go mogłyby umrzeć już z głodu. Kiedyś w lasach było mnóstwo zwierzyny, ale ostatnio pouciekała ona, przez prymitywne sposoby polowania dzikich mężczyzn, którzy z jej braku zaczęli sprowadzać jedzenie z dalekich południowych krain.

- Będziemy musiały jakoś zdobyć zapasy – Arna w końcu przerwała cisze trwającą z niewielkimi przerwami już od poprzedniego dnia, gdy weszły na taflę zamarzniętego jeziora. Sveina nie odpowiedziała... – Sveina, słyszysz mnie?!

- C... co mówisz? – zapytała wojowniczka, której przerwano myślenie.

- Nie mamy zapasów Sveino musimy jakoś je zdobyć, trzeba by pomyśleć jak to zrobić – wielka kobieta była już zirytowana wieczną melancholią swej towarzyszki.

- Ach... – westchnęła i na chwilę zapanowała znów cisza, jednak Sveina zaraz ją przerwała. – Możemy wejść do Tvörvur.

- Z pewnością zostało już dawno zajęte przez mężczyzn, wzięłaś to pod uwagę?
- Tak... Wkradnę się tam z Esją, jeśli wydobrzeje.

Arna chciała zaprotestować, jednak wiedziała, że nie ma innego wyjścia i znów zapadła cisza trwająca aż do zmroku, kiedy ujrzały wreszcie drugi brzeg Irdish, a na nim nikłe, pojedyncze światełka pozapalane w dawnych Snarskich siedzibach, przejętych teraz przez Sørlingów i przekształconych na ich modłę. Kobiety rozbiły obóz i przytuliły się do siebie mocno. Choć Sveina odporna była na mroźny klimat, to inne kobiety nie były, aż tak do niego przystosowane, a wietrzysko dawało się im mocno we znaki, szczególnie Esji, która nieprzytomna leżała dygocąc wciśnięta między swoje towarzyszki. Na jeziorze nie miały się czego obawiać, a więc zjadły szybki posiłek, wymieniły parę zdań i poszły spać.

Następnego ranka pierwsza oczy otworzyła Sveina. Rozglądając się wokół stwierdziła, że wszystko jest tak, jak to pozostawiły wczoraj, a więc odetchnęła z ulgą kładąc się z powrotem na plecy, usiłując uchwycić pozostałe jeszcze strzępki snu i poskładać je w całość. Po chwili jednak stwierdziła, że nie pamięta niemal nic, a więc zrezygnowała i chciała szturchnąć pozostałe kobiety, gdy zauważyła, że Esja i tak już nie śpi.

- Dobrze się czujesz? – zapytała swą młodą towarzyszkę.

- Tak... chyba... Bardzo mnie to boli... Co się stało?

- Oberwałaś oszczepem od jednego z tych buców. Szczęście, że nie straciłaś ręki.

- Tak... No, ale jeszcze nie mówmy „hop”, bo ruszyć i tak nią nie mogę.

- Obejrzałam ją wczoraj dokładnie, naruszone zostały oba ścięgna, trzeba ci będzie poszukać Belleny, bo inaczej się nie zrosną do końca i nigdy nie odzyskasz pełnej sprawności w ręce – Sveina wstała i szturchnęła Arnę. – Wstawaj, czas ruszać.

- Mhm... Głodna jestem – odpadła Esja, a wielka wojowniczka usiadła i przetarła oczy.

- Dobrze, że już nie będę cię musiała taszczyć mała – rzekła i zaczęła grzebać w swoim plecaku w poszukiwaniu jedzenia. Najmłodsza z kobiet spróbowała wstać, co zakończyło się sukcesem. Ból nie był na tyle duży, by paraliżować jej całe ciało, a więc jej kroki były pewne.

- No, świetnie – powiedziała Sveina. – Trzeba będzie jedzenie zdobyć i dobrze byłoby, gdybyś poszła ze mną do Tvörvur podkraść trochę Sørlingom.

- Myślę, że dam radę – rzekła młoda kobieta. Arna zdołała wyjąć już jedzenie i rozdzieliła ja na trzy równe porcje.

- To przedostania porcja...

- Ostatnią musimy zostawić na czas tuż przed akcją, żebyśmy nie były wtedy potwornie głodne – pozostałe kobiety bardzo się ucieszyły, słysząc, że głos ich przywódczyni nabrał, jak kiedyś władczego tonu. Trzeba im było tego od dawna... Akcji na szkodę Sørlingom. Zjadły szybko, w milczeniu.

- Czas już na nas – powiedziała Sveina wstając i narzucając tobołek na plecy. Inne kobiety poszły w jej ślady, po ich obozowisku nie pozostał niemal ślad. Dalsza droga niemal w całości przebiegła bezproblemowo, choć pod koniec nagle zerwała się zamieć śnieżna, sprawiając że kobiety przemarzły i pole ich widzenia uległo znacznemu ograniczeniu. Poradziły jednak sobie i z tym, dzięki świetnej orientacji Esji. Wyszły wreszcie na brzeg ok. 100 metrów od wioski. Okazało się, iż zamieć miała także swoje dobre strony, bowiem wszyscy ludzie pochowali się teraz do swych domów i nie mogli ich dostrzec mimo, że znalazły się tak blisko. Kobiety nie radowały się jednak z tego powodu, gdyż szczęście przyćmił widok wykarczowanego bestialsko świętego lasu, a na pozostawionych kępkach drzew powywieszanych i obdartych ze skóry Snarek. Sveina nie miała wątpliwości, że były to druidki, które uciekły do świętego gaju rok temu, gdy Tvörvur została przejęta przez Sørlingów. Zdołały utrzymać się tam tak długo... Kobieta nie mogła wytrzymać widoku swych dawnych towarzyszek i natychmiast podeszła do miejsca, gdzie były wywieszone. Każdą z nich Sveina potrafiła rozpoznać z imienia, z wieloma znała się, a jeszcze inne były jej przyjaciółkami... Mimo szalejącej zamieci dowódczyni zaczęła odcinać ze stryczków swe towarzyszki... siostry... Niektóre z nich były w potwornym stanie, co świadczyło o tym, iż żyły jeszcze, gdy zdzierano z nich skórę, inne umarły od ran zadanych w walce.

- Sveina, co robisz?! – krzyknęła nadbiegająca Arna. – Zostaw je! Nie mamy teraz czasu na to!

- Zamknij się i pomóż mi! Boginie muszą je dostać pod swą opiekę! – z tym argumentem wielka wojowniczka po prostu nie mogła polemizować. Wiedziała, że jeśli nie spalą zwłok dusze druidek pozostaną w tym miejscu na zawsze i nigdy nie zaznają spokoju... Wszystkie trzy kobiety bardzo długo zdejmowały zwłoki z drzew. Kiedy to uczyniły zamieć niemal już ustała, a one musiały jeszcze zabrać ponad dwadzieścia ciał z widoku. – Szybciej!

Po kolejnej godzinie męczarni udało się im szczęśliwie skończyć tę żmudną pracę. Żaden z mężczyzn ich zapewne nie zauważył, jednak zmęczenie, które mocno dało im się we znaki nie pozwoliło im od razu wyruszyć po jedzenie. Kobiety jednak jeszcze nie skończyły. Stos zebranych ciał należało bowiem jeszcze podpalić.

- Zbierzemy razem chrust, po czym ja i Esja pójdziemy do obozu, a ty Arno podpalisz zwłoki i uciekniesz na drugą stronę wioski, tam gdzie kiedyś biegł nasz południowy trakt. Tam się spotkamy – jej słowom odpowiedziało tylko skinięcie głowy towarzyszki i wszystkie zajęły się wykonywaniem im powierzonych zadań. Drewno nazbierane zostało w pół godziny, bowiem wszędzie wokół leżały szczątki świętego gaju. Następnie Arna po kolei przytuliła swe towarzyszki i wszystkie życzyły sobie wzajemnie rychłego spotkania. Potem Esja i Sveina odeszły...

Szły tak przekradając się między zaroślami czas niedługi, gdy ich oczom ukazała się palisada wzniesiona przez Sørlingów, mająca ich ochronić przed dawnym zagrożeniem ze strony lasu.

- O rany... – wyszeptała Esja, która nigdy wcześniej nie widziała, żeby osiedle było czymkolwiek otoczone mimo, że i wśród zwaśnionych rodów Snarek było to praktykowane. Dziewczyna wychowała się jednak w małej, dość biednej, nikomu nie podpadającej wiosce, a więc miała prawo nie znać palisady. Po chwili poruszyła jednak ważny problem, który trapił także starszą kobietę. – Jak się przez to przedostaniemy?

- Też nad tym myślałam... – wymamrotała Sveina. – Zapewne są pewni siebie przez wyeliminowanie naszych sióstr, ale to tylko przypuszczenia. Obejdźmy obóz, może z innej strony jest łatwiej.

Obie kobiety zaczęły teraz krążyć wokół obozu. Niestety, palisada wszędzie wyglądała tak samo solidnie.

- No dobrze... – powiedziała Sveina. – Podejdziemy pod palisadę na brzegu jeziora, bo tam jedynie nie ma bramy. Skorzystamy z lin, by przedostać się na drugą stronę.

Esja pokiwała tylko głową. Wierzyła swej przywódczyni... wybawicielce... matce... Nie niepokojone podeszły pod drewniany mur. Powoli słońce opadało już za horyzont, przez co świat miał czerwono-pomarańczową poświatę, a wszystkie obiekty rzucały długie cienie. Obie kobiety musiały na to bardzo uważać. Powoli ta część kraju wchodziła w fazę nocy polarnej, a więc mogła być najwyżej trzecia popołudniu. Sveina zarzuciła linę i pierwsza wyjrzała poza granicę palisady. Szczęśliwym trafem jej przypuszczenia sprawdziły się i wszyscy mężczyźni byli w dużym, nowym budynku z jakimś dziwnym szyldem. Wojowniczka widziała już takie... Nazywano je gospodami i były ostoją męskiego pijaństwa i rozpusty, a snarskie niewolnice niejednokrotnie służyły tam jako maszyny do cielesnej miłości i straszliwego wyzysku. Sveina przeskoczyła zwinnie nad palisadą na dach przylegającego do niej budynku, ledwie utrzymując się na niedawno położonej strzesze. Esja przywiązała się w pasie i zaczęła piąć się za pomocą nóg i jednej ręki w górę. Sveina pomogła jej ciągnąc linę z całych sił. W końcu obie znalazły się na dachu i zaczęły obserwację wioski...

Akapity robiłem, gdzie tylko mogłem. Wink Znowu napisałem na szybko. Niestety już mnie gonią, dlatego nie napiszę więcej. Opis wioski, akcja Esji i Sveiny, a także Arny w następnej części, za tydzień. Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Daernis



Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 172 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Z troszeczke innej bajki ;)

PostWysłany: Nie 15:25, 10 Gru 2006 Powrót do góry

A mi sie nie chce tego czytać, bo nikt mojego nie ocenił <foch> xDDD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:34, 10 Gru 2006 Powrót do góry

Ja przecie o Twoim napisałem, nie?


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Quigo



Dołączył: 21 Wrz 2006
Posty: 891 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 14 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Internet
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:12, 06 Sty 2007 Powrót do góry

Bardzo ciekawa, długa. Mi się bardzo spodobała
10/10

Jednak są dwa 'jednak' parę linijek od początku zauważysz.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:48, 06 Sty 2007 Powrót do góry

Powtórki czasami mi się zdarzają, ale to dlatego, że rzadko czytam to, co napisałem. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VeemSiS



Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 453 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Krakowa

PostWysłany: Pon 10:18, 12 Mar 2007 Powrót do góry

Rozdział 1

Minęły już 3 lata od Bitwy o Zamek Zła. Axenowi ciągle jeszcze
w uszach dźwięczały krzyki mordowanych. Nie mógł się także
pogodzić z tym że jego nauczyciel Uati oddał życie aby
zamknąć portal przez który zło dostawało się do świata
smiertelników. Randall obecy król Keana martwił się o maga.
Odkąd Uati zginął Axen zamknął sie w sobie, z nikim nie
rozmawiał. Smutek powoli wyniszczał go od środka lecz była
jedna rzecz która utrzymywała go przy życiu.Była do żądza
zemsty na królu Birchu którego winił za śmierć swego
nauczyciela. Randall powoli zaczął się obawiać że smutek oraz
złość opanuj serce Axena wtedy stanie się taki sam jak sam król
Birchu. Po 2 tygodniach wędrówki dotarli do Rajby małego
miasteczka na środku największej pustynii. Po chwili milczenia
odezwał się wreszcie Axen.
-Każ żołnierzom przeszukać miasto.W razie sprzeciwu... Zabić!
-Nie, nie zgodze się. Po pierwsze to nie my żadzimy tą kraina a
pozatym popatrz jak się zmieniłeś. Kiedyś byłeś magiem
oddanym dobru a teraz... Zostały tylko resztki z Axena którego
znałem i nie wypełnie twego rozkazu.
-Sprzeciwiasz mi się?!
-Axen zacisnął pięści w ostatniej chwili
udało mu się opanowac gniew.Wtem przybiegł dowódcta
oddziałów Randalla-Kirkor.
-Panie, karczmarz w pobliskiej gospodzie mówi że coś wie.
-Dobrze,wiec chodźmy do niego.
Randall prędko pojechał do gospody. Axen nie ruszył się. Stał
jak wryty rozmyslając.
-Co się ze mną dzieje? O mało co z błahej sprawy skazałbym na
śmierć przyjaciela.-Po chwili namysłu jednak ruszył w kierunku
gospody.Kiedy znaleźli się we wnętrzu tej obskórnej lepianki.
Ruszyli w kierunku belki drewna która była nazywana barem
przez tutejszych. Pierwszy odezwał się karczmarz
-Co podać?
-Szukamy tego człowieka
-Karczmarz jednak ponowił pytanie-co podać?
-Herbate z Kaktusa z Rumem- po czym zajęli miejsce przy
jednym z niby stolików. Po chwili karczmarz podszedł do stolika
podając herbate.Między kuflem a talerzem Randalla leżał kawałek
pergaminu. Bardzo niewyraźnie było napisane - Szukajcie w As
Benas. Przyjaciele wyszli z gospody. Randall zabrał głos
-Słuchajcie Macie poszukać tu gdzieś kogoś kto sprzedaje mapy
Po chwili podjechał jeden z rycerzy Randalla
-Znaleźliśmy na południowym krańcu miasta jakiś staruszek
mówi że ma te Mape.Staruszek widząc jeźdźców zaczął mówić
-Witajcie wielmożni jeźdźcy co was tu sprowadza?
-Poszukujemy mapy dzieki której dowiemy się jak dojść do As
Benas, zapłace każda sume.
-Pieniędzy mi nie trzeba. tu liczy się woda.
-Dobrze wię oto 6 bukłaków wypełnionych krystalicznie czystą
wodą a teraz daj mi mape.
-Oto ona. Powodzenia!
Przyjaciele rozwinęli mape. Po dokładnym prestudiowaniu jej
wyruszyli w droge.

Koniec Rozdziału 1


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zymek



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:37, 12 Mar 2007 Powrót do góry

Może mało wspólnego z tzarem, ale od jakiegoś czasu pisze sobie pomysły na książki jakie przyjdą mi do głowy.... oto jedno z nich:

REVIRED


wstęp

-Ashlo, jestem wyczerpana - powiedziała słabym głosem świetlista kobieca postać, z której emanowała błękitna poświata.
-Pani, jeszcze nie czas! Gdzie ten kolejny Strażnik? Czemu cię nie pilnuje?
-Niewiem, ale moim zwiadowcom. Ptaki Nocy jeszcze nigdy mnie nie zawiodły.
-Pani, już od 16 lat utrzymujesz się ze swojej własnej magii. Twoja moc jest ograniczona.
-Sama przypieczętowałam swój los, sama oddałam swą nieśmiertelność, niezniszczalność, potężną moc oraz wieczne szczęście. Taka jest właśnie moja pokuta.
Ze strony korytarzy słychać odgłosy łopotania skrzydeł, gdy nagle do sali wleciał pierwszy czarny kruk. Za nim wleciały następne. Było ich z dwadzieścia, a wszystkie potężne, masywne, o czerwonych oczach. Nagle w jednym momencie wszystkie usiadły na kamienną posadzkę i z zielonego błysku wyszli rośli mężowie, każdy z nich ubrany w płasz z czarnych piór. Zakapturzone postacie stały cicho.
-Nadal nic? - zapytała postać.
- Nadal niczego nie znaleźliśmy, pani - odpowiedziali chórem zakapturzeni.
- Gdzie jest Antory? Czemu nie powrócił z wami? - odezwała się kapłanka Ashla.
- Wiemy tylko, że wyruszył na wschód.
Wtem dało się słychać ponownie głośne łopotanie i po chwili na środku sali pojawił się zdyszany mężczyzna.
- Pani! Pani! Udało się! Widziałem go! Nareaszcie go znaleźliśmy kolejnego Strażnika!
-Wspaniale, natychmiast się przygotujmy do rytuału Przebudzenia! - podsumowała postać i odeszła na bok...


psa. pisane na szybkiego, mogą być błędy Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
VeemSiS



Dołączył: 07 Lut 2007
Posty: 453 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: z Krakowa

PostWysłany: Pon 16:53, 12 Mar 2007 Powrót do góry

Wszystko fajnie zymku ale wydaje mi się że to bardziej pasuje do tematu mini opowiadania. Ale jak juz pisze to ocena 9+/10 nie rozpisuje się bo mam dużo nauki Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Zymek



Dołączył: 03 Lis 2006
Posty: 357 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Białystok
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:05, 12 Mar 2007 Powrót do góry

o przepraszam, proszę przeczytać, że pisane na szybkiego, ale jak jeszcze dziś będę miał czas, to napiszę część I rozdziału Razz


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)