Autor |
Wiadomość |
Viltharis
Naczelnik
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany:
Wto 16:06, 07 Lip 2009 |
|
- A więc tak, jak ci już mówiłam droga Pavell, przy całym szacunku dla twojego gustu, uważam, że te kolczyki ci absolutnie nie pasują - powiedziała wysoka dziewczyna, o brązowych włosach sięgających do pasa, które zostały odgarnięte do tyłu za pomocą zielonej opaski ze złocistymi zdobieniami. W zasadzie trudno było Hildebrandowi zobaczyć więcej szczegółów, albowiem kobieta siedziała tyłem na krześle, takim samym, jak jego własne, wysokim, dębowym, o mocnej konstrukcji. No, widział jeszcze, że dziewczyna ma na sobie suknie z zielonego, dość delikatnego, materiału.
Jej rozmówczyni była zupełnie innym typem, jeżeli chodzi o cechy, które mag zdołał już zobaczyć. Była zdecydowanie niższa od towarzyszki, miała krótsze włosy koloru blond, które ładnymi lokami spływały za jej ramiona. Jej twarz była już dostrzegalna dla naszego bohatera. Dość okrągła, sympatyczna o nieco szerszym nosie, nielicznych piegach i niewielkich ustach, które teraz wyrażały wesołość, poprzez uśmiech. Oczy kobiety były dość spore, koloru zielonego. Jej ubiór stanowiła niebieska suknia o białych wykończeniach, również bardzo zwiewna i lekka, jako, że kobiety nie były chyba z bardzo dobrych domów, a i na dworzu jeszcze dziś panowała słoneczna pogoda. Suknia ta była dość mocno wydekoltowana, obnażając dużą część ładnego, biustu o dużym rozmiarze, który kusił niejedno spojrzenie i pobudzał wyobraźnie niejednego mężczyzny w karczmie.
Blondynka odgarnęła włosy, pokazując całkiem ładne, niebieskie kolczyki wiszące w srebrnej oprawie. Były kunsztownie wykonane i bynajmniej nie zasługiwały na słowa, jakimi określiła je brunetka. Następnie dziewczyna wzruszyła ładnymi, na poły odkrytymi ramionami i rzekła:
- Może masz rację, ale dla mnie są bardzo ładne - po czym zmrużyła lekko ładne oczka i dodała: - Chociaż wydaje mi się, że trochę zazdrościsz.
Jak dla Hildebranda bycie świadkiem takiej rozmowy trwało stanowczo za długo. Niestety, był zmuszony jej wysłuchiwać od przeszło 10 minut, kiedy kelnerka tego przybytku usadziła go na jego miejscu. Był bardzo zadowolony z tego lokalu, albowiem rzadko okazywano szacunek w podmiejskich karczmach, nieczęsto nie panowała samoobsługa, a już zdecydowanie rzadko atmosfera, nawet o wczesnej godzinie porannej, nie była chamska i prostacka. Szczęśliwie był przy jednym z głównych szlaków handlowych, a do wielkiego miasta Beatherr został mu już tylko dzień szybkiego marszu. To wymuszało pewną kulturę jeśli właściciel chciał utrzymać przy sobie bogatą, przejezdną klientelę.
Pomieszczenie, w którym znajdował się mag było bardzo przestronne. Jego ściany wykonane były z grubych desek w kształcie graniastosłupów, podobnie, jak sufit, z którego zwieszało się kilka żyrandoli. Już od wejścia można było dostrzec morze stolików, które układały się tak, by pomiędzy nimi formował się korytarzyk do samej lady, w miarę wysokiej, za którą krzątała się cała obsługa. Ściany w wielu miejscach przyozdobiono oprawionymi skórami zwierząt, porożem, a także łukami, których używano do polowań. Po prawej i lewej stronie lady poprowadzono w górę schody, które następnie schodziły się przy ścianie, tworząc coś na kształt balkonu nad barem. Dalej zaś prowadziły wgłąb, do korytarza, którym szło się do pokojów. Nad ladą, na owym "balkonie" powieszono ogromną głowę dzika, który szczerzył się groźnie, obnażając kły.
Pomimo, że pora była dość wczesna Hildebrand postanowił zatrzymać się w tej karczmie, albowiem dawno już nie miał kontaktu z tego typu dobrym przybytkiem. Prócz tego pora była obiadowa, toteż miał okazję zjeść coś znacznie lepszego niż suszone mięso, którego, nawiasem mówiąc, nie miał już byt wiele. Wokół panowała dość miła atmosfera, niezbyt głośna, jak na przydrożną karczmę. Większość obecnych ludzi była podróżnikami, choć przychodziło tu, z tego, co było magowi wiadomo, trochę ludzi z okolicznych wiosek oraz z małego miasteczka Revella, w którego skład, tylko administracyjnie, wchodziła owa gospoda.
- Pana jedzenie - usłyszał za sobą, a do jego nozdrzy dobiegł już przyjemny zapach, zakupionego niedawno pieczonego kurczaka. Kiedy się obrócił zobaczył, że jest on trzymany na porcelanowym półmisku, przez ładną dziewczynę ubraną w szarą spódnicę z białym fartuszkiem na biodrach i białą koszulę, rozpiętą dość mocno, przez panującą wysoką temperaturę. Kobieta miała brązowe włosy kręcone do ramion, niebieskie oczy i ładny uśmiech na twarzy. Postawiła jego jadło i dygnęła ładnie, dostawiając przy okazji szklanicę wody. - Proszę bardzo.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
|
Kamsztor
Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Parva Cracovia Płeć:
|
Wysłany:
Śro 12:45, 08 Lip 2009 |
|
Hildebrand rzucił dziewczynie krótkie, badające spojrzenie. To wystarczyło by dobrze ją sobie obejrzeć. Skinął jej głową i niechętnie mruknął coś w stylu 'dziękuję'. Następnie odwrócił się i zamaszystym ruchem rozpiął koszulę mniej więcej do połowy odsłaniając słabo owłosione ciało, podobnie jak dłonie pokryte oparzeniami, aczkolwiek tutaj Hildebrand był poparzony bardzo lekko. Jemu też panujący w środku gorąc zaczął dawać się mocno we znaki. Potarł dłonią spocone czoło. Człowiek oparł się wygodnie o rozpostartą wcześniej na wysokim krześle skórzaną kurtkę. Spojrzał w górę, i przez chwilę z zaciekawieniem przyglądał się zwisającym z sufitu żyrandolom.
Kiedy się już wystarczająco napatrzył, mężczyzna wstał i przysunął krzesło bliżej do stołu.
Wyjął zza pasa składany nóż, otworzył go i popijając wodą, zaczął powoli jeść zakupionego pieczonego kurczaka, starając się jak mógł nie jeść łapczywie.
Jedząc rzucał bywalcom karczmy możliwie ukradkowe spojrzenia. Starał się zapamiętać i dostrzec możliwie jak najwięcej.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kamsztor dnia Śro 12:51, 08 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Viltharis
Naczelnik
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany:
Śro 14:16, 08 Lip 2009 |
|
Zwykle w karczmach skupiał na sobie dziesiątki spojrzeń. Niemal czuł je na całym swoim ciele tu jednak atmosfera była inna i tylko nieliczni mieszkańcy okolicznych wiosek przypatrywali się mu i wymieniali, zapewne mało pochlebne komentarze na jego temat.
Jego kurczak smakował bardzo dobrze i dość szybko znikał z talerza. Oczywiście Hildebrand znał się na etykiecie, jak nikt, jednak nawet on nie mógł sobie odmówić tak pysznego jadła, jakim był tak pięknie pachnący kurczak. Tak więc niewiele trzeba było i brzuch podróżnika został napełniony.
Gdzieś zza niego zaczęły go dobierać nieśmiałe dźwięki strojonych skrzypiec. Teraz tego nie widział, ale po prawej stronie od drzwi (patrząc z punktu widzenia karczmarza) znajdowała się scena średnich rozmiarów, która stała jeszcze pusta, jak wchodził. Teraz najwidoczniej ktoś przygotowywał się do występu. Mag zauważył, że jedna z dziewek, która krzątała się przy ladzie, zdaje się trochę ważniejsza od innych, uniosła palec, dając sygnał, że muzyk może zacząć, kiedy będzie gotów.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamsztor
Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Parva Cracovia Płeć:
|
Wysłany:
Czw 10:35, 09 Lip 2009 |
|
Hildebrand był już przyzwyczajony do tego, iż przyciągał spojrzenia. W tych obecnych nie było nic nadzwyczajnego, zatem zdecydował się je zignorować. Nie miał ochoty ani potrzeby wszczynania bójki z byle plebsem.
Początkowo chaotyczne dźwięki rozstrojonych skrzypiec zaczęły drażnić mężczyznę, ale z czasem, gdy dźwięki stawały się coraz bardziej pewne, coraz bardziej harmonijne i regularne, na jego twarzy na bardzo krótką chwilę zagościł lekki, mimowolny uśmiech.
Hilde, jak nazywali go niektórzy, wyjadł z kurczaka wszystko co mu w nim smakowało. Wyjął z kieszeni specjalnie w tym celu trzymaną, brudną już szmatę, i obtarł klingę noża z tłuszczu i przypraw. Schował szmatę, złożył nóż i założył go za pasem. Odsunął krzesło od stołu, wstał, narzucił na ramiona kurtkę, założył torbę.
Zaczął rozglądać się, ale tak by nie wzbudzać zainteresowania i nasłuchiwać w poszukiwaniu źródła dźwięku. Po chwili szedł już w kierunku, z którego dochodziły go dźwięki skrzypiec.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kamsztor dnia Czw 10:36, 09 Lip 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Viltharis
Naczelnik
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany:
Czw 14:32, 09 Lip 2009 |
|
Nóż więc dość szybko stał się czysty, a jego szmatka jeszcze bardziej brudna, kiedy chował ją do kieszeni. Nie musiał nawet wstać, by zobaczyć, muzyka, strojącego skrzypce, wystarczyło, że się odwrócił. Rzadko widywał tak wiele niespotykanych rzeczy na raz. Przede wszystkim muzykiem była kobieta, co już było mocno zaskakujące. Kobieta, poza tym, musiała nie pochodzić z tych regionów, albowiem po prostu nie pasowała tu urodą. Czego by nie mówić okoliczne dzierlatki, jakkolwiek często urodziwe, były dość pospolite. Ta była inna.
Miała ciemniejsza karnację, ale nie wykluczała jej ona nadal z grona odmiany białej, widać jednak było, że pochodzi z południa. Jej włosy miały kolor orzechów i długimi falami opadały za ramiona, obecnie odsłonięte tak, jak całe ręce, na których było widać delikatny rys mięśni - znak, że dziewczyna nie zaniedbuje się, ale też nie przesadza z ćwiczeniami. Poniżej ramion kobieta osłonięta była czarnym gorsetem, czym również wyróżniała się spośród innych kobiet w karczmie, które ubrane były raczej prościej. Gorset wykonany był ze sztywnego, ale w miarę delikatnego materiału i w dość dużym stopniu opinał sporych rozmiarów piersi. Nogi zaś zakrywała kolejna niespodzianka - czarne spodnie. Z dobrego materiału, to prawda, obcisłe i ładnie się układające, ale jednak spodnie, których kobiety raczej nie używały w tych okolicach. Buty kobiety zakrywane były obecnie przez głowy zainteresowanej gawiedzi.
Kobieta uśmiechnęła się miło. Jej twarz była również bardzo ładna, leciutko zaokraglona, o łagodnym podbródku, niewielkim nosie i parze ciemnych jak węgielki, wesołych oczu. Włosy obecnie przesłaniały uszy, ale Hildebrand widział już w życiu wiele i był niemal pewien, że w jej rysach było coś z elfa, podobnie, jak w płynącej w jej żyłach krwi.
- Witam wszystkich! - zakrzyknęła wesołym tonem dziewczyna, kłaniając się. Gawiedź zaraz odpowiedziała wesołym okrzykiem i kilkanaście kufli z ciemnym piwem wzniosło się ku górze w energicznym geście. Dziewczyna sama podniosła leżący na scenie kufel i wypiła z niego solidnego łyka, wykonując wcześniej gest, jakby piła zdrowie publiki. - Jestem Terashe z Księżycowego Boru i mam nadzieję dziś, swoją grą i śpiewem wnieść nieco muzyki w państwa serca, a wraz z nią radość, jaką owa muzyka niesie. Zacznę od czegoś z własnej twórczości, żywo i skocznie. Proszę darować też nieobecność mojej towarzyszki, ale niestety, po ostatnim występie nie czuje się najlepiej. Mam nadzieję, że w trakcie występu do mnie dołączy.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamsztor
Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Parva Cracovia Płeć:
|
Wysłany:
Pią 11:36, 10 Lip 2009 |
|
Hildebrand ze spokojem przyjął do wiadomości osobliwości związane ze zbliżającym się koncertem elfiej panienki. Ten ostatni fakt skwitował cicho burkliwą inwektywą. Mimo to z niekłamaną przyjemnością przyglądał się kształtnemu i zgrabnemu ciału instrumentalistki. Musiał jednak przyznać, że panna wzbudziła jego ciekawość.
Nie podzielał entuzjazmu podpitego tłumu, był jednak zainteresowany wysłuchaniem koncertu, jako że bardzo lubił muzykę.
W tym momencie panienka przedstawiła się. Warto to zapamiętać. - pomyślał. Och.. jak słodziutko - przeleciało mu jeszcze przez głowę.
Mężczyzna wyszukał miejsce siedzące w takim punkcie, aby widzieć dobrze całą scenę. Przedzierał się przez tłum nie starając się być szczególnie delikatnym. Usiadł, i wlepił spojrzenie prosto w Terashe.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Viltharis
Naczelnik
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany:
Pią 21:05, 07 Sie 2009 |
|
Przebicie się przez tłum wcale nie było takie łatwe. Wiele bowiem osób, szczególnie płci męskiej, chciało być blisko sceny, na której występowała śliczna, elfia dzierlatka. Hildebrand nie należał zaś do ludzi zbyt tęgich, niemniej wielu schodziło mu z drogi. Był obcy i... dziwny. Wzbudzał raczej niezbyt pochlebne uczucia wśród prostych ludzi, którzy zdaje się woleli go nie zaczepiać. Większość więc ustępowała mu pola, choć niestety, trafił wreszcie i na takich, którzy nie zechcieli go puścić, dlatego musiał zadowolić się miejscem z lewej strony jakieś 6 metrów od występującej kobiety. Dalej zresztą niekoniecznie chciał iść, gdyż powoli zaczynały się tam rozkręcać wsiowe tańce, często pozbawione szacunku dla wykonywanej muzyki.
Muzyka zaś, choć żywa i skoczna była zdecydowanie inna od tej, jakiej zwykle wysłuchiwał w tego typu miejscach. Kobieta z uśmiechem na ustach wyśpiewywała tekst choć zabawny, nie pozbawiony jednak walorów artystycznych, licznych dobrze skomponowanych rymów i ciekawych przenośni, zrozumiałych tak dla Hildebranda, jak i zwykłego kmiecia. Po krótkiej partii czystego wokalu kobieta przerwała śpiew i ułożyła sobie skrzypce na ramieniu, następnie zaś zaczęła grać. Szybko, skocznie, a jednak zdecydowanie nie prosto. Jej palce wyczyniały na krótkim gryfie ciemnych skrzypiec prawdziwe cuda, jakie Hildebrandowi dawno było ostatnio dane oglądać. Podziw czaił się nie tylko w jego oczach. Wiele osób z gawiedzi, szczególnie kobiet oraz tych bardziej trzeźwych, nie patrzyło wyłącznie na piersi pieśniarki, ale także z ogromnym podziwem na jej kunszt.
Tak minął pierwszy utwór, zakończony podobnie, jak rozpoczęty - śpiewem występującej, tym razem jednak wolniejszym i spokojniejszym. Mężczyzna rozpoznał w nim dawną elficką nutę, przekształconą jednak na język wspólny - wieśniacy nie najlepiej reagowali na inną mowę niż ich własna. Tak czy inaczej po zakończeniu utworu kobieta lekko się ukłoniła, po czym wskazała ręką coś z lewej strony. Nie zdążyła jednak nic powiedzieć, gdyż z publiki rozległy się donośne gwizdy i oklaski, na które kobieta jeszcze raz się uśmiechnęła pięknie i ponownie wykonała ukłon, czekając, aż publika umilknie. Dopiero, gdy tak się stało, jej ręka powędrowała znów w lewą stronę, a sama dziewczyna zakrzyknęła:
- Powitajmy moją towarzyszkę Jarę Feingrod! - po tych słowach na scenie znalazła się wspomniana kobieta. Była nieco starsza od elfki... a przynajmniej na taką wyglądała, gdyż po prostu była ludzką kobietą w wieku około 26 lat. Kobieta była bardzo niska, miała niewiele ponad 150 cm wzrostu, a jednak nie było wątpliwości, że była pełnej krwi człowiekiem. Miała dość długie rude włosy, które mocno się kręciły i ciemne oczy. Jej ubiór stanowiła granatowa spódnica ze złotymi haftkami i czarny gorset opinający się na dużej wielkości biuście. Kobieta nie uśmiechała się aż tak szeroko, jak jej koleżanka i ukłoniła się mniej śmiele.
Tymczasem nazwisko "Feingrod" obiło się już Hildebrandowi o uszy. Tak nazywał się jeden z rodów szlacheckich bardzo daleko stąd. W sumie... dziwne co robiła tutaj kobieta o tym nazwisku, które najwidoczniej nikomu oprócz niego nic nie powiedziało, gdyż wywołało jedynie kolejny, wesoły okrzyk gawiedzi. Najpewniej nigdy się tego nie dowie, tak jak tego dlaczego szlachcianka podjęła zawód wędrownej pieśniarki...
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
Kamsztor
Dołączył: 28 Maj 2008
Posty: 115
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Parva Cracovia Płeć:
|
Wysłany:
Sob 10:44, 08 Sie 2009 |
|
Hildebrand przedzierał się przez tłum rzucając ludziom bardzo niesympatyczne spojrzenia, i śmiejąc się w duchu. Miał z tego powodu całkiem nie małą radochę. Już dawno zauważył, że robi na ludziach takie iście piorunujące wrażenie. W końcu zaczęło mu się to nawet poniekąd podobać, i zaczął to bezczelnie wykorzystywać. Gdy nie dano mu przejść dalej, dał za wygraną. Tu, gdzie stał widok był całkiem znośny, a i tańce faktycznie niezbyt go interesowały. Zresztą pewnie popsuł by wieśniakom całą zabawę, i przy okazji wzbudził zainteresowanie, czego nie chciał.
Gdy elfka rozpoczęła śpiew, Hilde obserwował raczej, w jaki sposób pracuje jej klatka piersiowa, jednak gdy ta sięgnęła po instrument, skupił się na nim. Sam próbował kiedyś nauczyć się gry na skrzypcach, ale zarzucił naukę, po tym jak stwierdził że się do tego nie nadaje. Tym większy podziw wzbudziła w nim doskonała technicznie gra panienki. Z niejaką radością obserwował jej zręczną robotę. Zauważył też, że bardzo umiejętnie dyryguje ona tłumem.
Gdy na scenę weszła towarzyszka Terashe, mężczyzna z ulgą stwierdził, że to wreszcie ktoś 'normalny'. Nazwisko go zaciekawiło. Zastanowił się chwilę. Przypomniał sobie co oznacza, co jeszcze bardziej wzbudziło jego ciekawość. Postanowił, by zamiast przebijać się na środek, spróbować się posunąć nieco do przodu.
- Czuję, że może wydarzyć się coś niespodziewanego - pomyślał. Lepiej dobrze wszystko widzieć.
|
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Kamsztor dnia Nie 9:13, 09 Sie 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
|
|
Viltharis
Naczelnik
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa Płeć:
|
Wysłany:
Sob 12:01, 13 Lut 2010 |
|
Obie kobiety zaraz wznowiły swój występ. Pierwszy utwór obie zaśpiewały, na dwa głosy. Był on dość krótki i najpewniej pochodził z tutejszych ziem, gdyż dla Hildebranda był nie znany, a tymczasem wielu wieśniaków podchwyciło pieśń i zaczęło śpiewać często zachrypniętymi głosami, wtórując pieśniarkom, co jednak zupełnie nie przeszkadzało w słuchaniu - ich głosy były bardzo mocne i pięknie się uzupełniały. Ktoś w międzyczasie podał nowoprzybyłej lutnię, zapewne jej własną, bo zaraz po pierwszej pieśni nastroiła ją bardzo szybko.
Kolejny utwór zaczął się bardzo szybko. Dźwięki lutni zmieszały się z dźwiękami skrzypiec, a prym w śpiewaniu przejęła Jara. Pieśń opowiadała o radości, piciu i szczęśliwych dniach z przeszłości. Była jednym z licznych utworów opowiadających historię pół-mitycznej krainy Bernord, która miała istnieć na północy bardzo dawno temu i zostać zniszczona przez barbarzyńców, którzy stworzyli tam własną cywilizację.
Zaraz po nim kolejne pieśni umiliły czas gawiedzi, która widocznie się roztańczyła. Trzeba było przyznać, głównie za sprawą Terashe, dziewczyny świetnie sobie radziły z tłumem. Trwało to około czterdziestu minut. Atmosfera widocznie zgęstniała, zrobiło się duszniej, co było widać także po dziewczynach na scenie, którym widocznie ciężej się oddychało, co jednak starały się poprawić kolejnymi kuflami piwa, serwowanymi im przez cały występ.
Nagle jednak coś się wydarzyło. Po zakończeniu kolejnego utworu i kolejnym wesołym okrzykom, szczególnie męskiej części towarzystwa, kiedy Terashe pijąc kolejny kufel piwa lekko się zatoczyła, przez co część trunku, drobną stróżką, popłynęła jej po szyi w dół, przez klatkę piersiową, aż za dekolt. W tym momencie jednak drzwi do karczmy otworzyły się z hukiem i zaraz weszło przez nie kilka uzbrojonych osób, których Hilde dobrze nie widział. Jedynie głowy i pobłyskującą broń różnego typu. Było ich około pół tuzina, ale chyba jeszcze nie wszyscy weszli.
Zaraz też, nim ktokolwiek zdołał zareagować, Hilde poczuł świst energii magicznej. Rzucił znów okiem na scenę. Jara, musiała znać się na czarach, choćby trochę, jednak co...
- POŻAR! - usłyszał głos przerażonej kelnerki od strony lady. Faktycznie pulpit stanął w płomieniach, co momentalnie wywołało określoną reakcję tłumu... panikę.
|
Post został pochwalony 0 razy
|
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001/3 phpBB Group :: FI Theme ::
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|