Forum Karczma "U Cesarza" Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Początek mojego - proszę o opinie Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Gedeon



Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 2135 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 21:59, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Starszy trybun wojskowy Kamillus Terricus siedział w swojej izbie, przeglądając raporty zwiadowców ( i pociągając co jakiś czas jakiś płyn ze swej manierki). Był to lekko już łysiejący mężczyzna w średnim wieku, dość krępej budowy. Już od blisko pięciu lat pełnił funkcję komendanta Daborum, posterunku w pobliżu granicy imperialno-bizantyjskiej. Właściwie, ten znakomity oficer i wojownik (o czym świadczyła jego poorana bliznami twarz), powinien już dawno awansować, ale jego karierze wybitnie zaszkodziło uczestnictwo jego ś.p. ojca w niesławnej ,,aferze lwów”, która około 18 lat temu, w roku 973, wstrząsnęła opinią publiczną. O samej sprawie większość mieszkańców Imperium zdążyła już dawno zapomnieć, tym niemniej ilekroć któryś ze zwierzchników trybuna przedstawiał go do awansu, wniosek ginął w kazamatach imperialnej biurokracji, odrzucony przez jakiegoś nadgorliwego urzędnika.
Nagle drzwi się otworzyły i do izby wszedł przyboczny Terricusa, młodszy centurion Regulus. Trybun podniósł wzrok na żołnierza meldującego:
- -– Inkwizytor Joannes Andross Turs prosi o posłuchanie, panie trybunie.
– Tak, tak – machnął ręką dowódca. – Wpuścić.
Ordynans wyszedł, a po chwili do pokoju wszedł inkwizytor i zasalutował.
– Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. Inkwizytor-asesor Joannes Andross Turs melduje się z rozkazu Kapituły Zakonu Świętego Ładu, w celu objęcia stanowiska Głównego Inkwizytora placówki Daborum.
Trybun powstał, odsalutował i odrzekł:
– Starszy Trybun Kamillus Terricus, komendant placówki Daborum przyjmuje meldunek Inkwizytora-asesora, et caetera, et caetera . - ,,O Boże! Awansują coraz młodszych.” – pomyślał oficer taksując spojrzeniem przybysza.
Wyglądał na dwadzieścia parę lat. Był wysoki i szczupły, choć nie wątły (jak większość jego współbraci). Jasne włosy i błękitne oczy wskazywały na Germanina lub Słowianina. Ubrany był w szaroniebieski inkwizycyjny mundur z żółtymi wyłogami i pagonami, i w szarawy płaszcz. U pasa wisiał mu jeden z tych dziwacznych mieczy, jakich używali Poszukiwacze.
– Proszę usiąść. Jak podróż?
– Bez problemowo. – beznamiętnie odparł przybysz.
– Zapewne Wasza Wielebność chciałaby się odświeżyć i odpocząć – komendant starał się okazać gościnność.
– Najpierw chciałbym się nieco rozejrzeć i zorientować.
– Khem... W takim wypadku od razu zapoznam Waszą Wielebność z tutejszą sytuacją-Terricus pogrzebał chwilę w papierach i wyciągnął jakąś mapę.
– O, tu – stuknął palcem w mapę – jest nasza placówka. Samej granicy bronią twierdze Emona i Sirmium, a granicą tą jest rzeka Styks, zwana tak, gdyż oddziela od nas krainę Nekromantów. Tu, u nas, stacjonują trzy kohorty. Czasem jakiś bizantyjski podjazd się tu zapędza. Poza tym są tu zwyczajne bandy zbójeckie, czasem trafi się jakiś wysyp ożywieńców, szurnięty czarownik, lub heretycy...
Inkwizytor spojrzał na żołnierza nieco żywiej. Obrona ludności przed magią była jednym z głównych celów istnienia Zakonu Świętego Ładu. Drugim, było pilnowanie, aby ciemne kulty nie znalazły w Imperium zbyt wielu wyznawców.
– Dużo ożywieńców się zauważa? – Zapytał się Andross Turs.
– Ano... całkiem sporo. – odparł żołnierz sięgając pod stolik po amforę i dwa kubki. – Mniej więcej raz na miesiąc jakiś nieboszczyk wstaje z grodu i zaczyna buszować w wiosce. Zawsze trzymamy na cmentarzu strażnika. Gorsze są te burdy, które wszczynają Dakowie... Jak to się mówi – rdzenna ludność. Większość jest ochrzczona, ale ciągle po kryjomu czczą te swoje dziwadła. Czasem im coś odbija i zaczynają urządzać jakieś sabaty. Chyba bardziej pasuje im thanatosytyzm – ciągle gadają o śmierci i takich tam... Przechowują czaszki, kości... Naprawdę, nekromanci przekabacili ich na swoją stronę całkowicie, kiedy ta prowincja była częścią Bizancjum. Napije się Wasza Wielebność?
– Chętnie. Prędzej odwrotnie.
– Słucham?
– Thanatosytyzm wyrósł między innymi z dakijskich kultów śmierci. – Inkwizytor sięgnął po swój kubek. – Podobnie jak z religii egipskiej, mitologii greckiej i około tuzina różnych innych religii. Prawdopodobnie, w górach Dacji występowały wampiry już dawno przed Wojną Nastania Nocy. – Zakonnik wychylił jednym haustem swój trunek.
– Ach. No tak. W każdym razie zajęcia wam nie zabraknie. Jak zapewne wiecie, tutejszy oddział waszego Zakonu składa się łącznie z wami z siedmiu ludzi. A... nawiasem mówiąc... co się stało z waszym poprzednikiem? Tak szybko go odwołano.
– W Inkwizycji – oświadczył sucho Andross Turs – nie ma zwyczaju dopytywania się zwierzchników o przyczynę ich rozkazów. Zwłaszcza, kiedy te rozkazy nie dotyczą zainteresowanego.



– Strategu, macie coś z tym zrobić natychmiast. Taka jest wola Cesarza. – oznajmił Nerzul Kadwar Alatorde.
– To nie jest takie proste, o mistrzu cienia. – odparł strateg Denewilius Katostratos, bębniąc szponami po stole. – Zresztą, po co tyle zachodu o jakąś... beczułkę gnoju...
– To nie jest JAKAŚ BECZUŁKA GNOJU, Katostratos. To zebrane z narażeniem nieżycia przez nasz wywiad odchody nowego typu Pomiotu, jakim niedługo uraczą nas Pandemonijczycy. Wiecie, ile nasi eksperci mogliby się dowiedzieć, analizując je? – Alatorde kłapnął zębami przed twarzą stratega. Katostratos cofnął się, nie potrafiąc ukryć obrzydzenia, choć był wampirem. Alatorde był liszem, istotą zwaną przez niektórych żywotrupcem. Krążyły legendy o tych nekromantach, którzy, poddając się wielu skomplikowanym obrzędom i przemianom, byli w stanie przedłużyć swoje życie o nawet o setki lat. Niestety, efektem ubocznym było poddanie ciała już za życia częściowo rozkładowi i zatrzymanie większości funkcji życiowych. Dlatego obrzydzenie Katostratosa wzbudzała cienka, zżółkła jak pergamin i pomarszczona skóra twarzy Alatorda, ledwo osłaniające kości, w niektórych miejscach wydobywające się na wierzch. W oczach nekromanty płonęły czerwone ogniki magicznych oczu, a jego głos był całkowicie pozbawiony wyrazu i sprawiał wrażenie sztucznego, zresztą najprawdopodobniej taki był.
– Już raz cię ostrzegałem, Katostratos. – Alatorde wyciągnął kościany palec i pogroził nim wampirowi. – Ujmę sprawę jasno: za tydzień ,,beczułka gnoju” jest w moje wieży. W przeciwnym razie, sam skończysz jako beczułka gnoju. W najlepszym wypadku. – Nekromanta wstał od stołu. – Chwała Tanathosowi, strategu.
– Chwała... – odpowiedział strateg, kiedy drzwi się zamknęły. – Obyś zgnił, toczony przez robaki, a twoja dusza wyła wiecznie w Pustce! – I dodał krzycząc: Murhein!
– Tak, panie? – spytał się setnik Alastor Dakstratos Murhein, adiutant Katostratosa, wkraczając do komnaty.
– Posłuchaj mnie. Weźmiesz kilkunastu swoich ludzi i... – zaczął rozkaz strateg Denewilius Katostratos, komendant twierdzy Delminium z łaski Tanathosa i Czarnego Cesarza.


Przyjęcie trwało w najlepsze. Sale Palatynu wypełniali zaproszeni goście – senatorowie, arystokraci, hierarchowie, oficerowie i damy, a także szpiedzy, przywódcy półświatka, artyści i kurtyzany – słowem każdy, z kto w Imperium miał cokolwiek do powiedzenia (i kto mógł przybyć, rzecz jasna). Częśc gości tańczyła, część posilała się przy stołach – i choć dla kogoś z niższych sfer te dwie czynności – taniec i jedzenie – mogły się wydawać całą istotą takich balów, to ktoś lepiej bywały doskonale wiedział, że prawdziwy cel przyjęcia leży gdzie indziej, a prawdziwych dusz towarzystwa należy szukać pomiędzy stołami a parkietem – tam gdzie tworzyły się małe lub większe kółka żywo dyskutujących osób. To często w takich grupach obgadywano każdego, kto akurat nie uczestniczył w rozmowie, ustalano najnowsze trendy mody, prawiono komplementy, a także ustalano linię polityczną na najbliższy miesiąc, zawierano taktyczne sojusze, zdradzano tajemnice państwowe i zazwyczaj kupczono moralnością i dobrem ojczyzny na tysiące sposobów.
W każdej grupie była jedna lub kilka osób, które stanowiły jej centrum i to wokół nich, niczym planety wokół Słońca, gromadzili się słuchacze. Ktoś o czułym na takie niuanse oku mógł bez problemu wyłowić takie dusze towarzystwa. W tym wypadku jednak, żeby to orzec, nie trzeba było posiadać żadnych tego typu zmysłów. Nie ulegało wątpliwości, że łysiejący, niski mężczyzna przy tuszy ubrany w żółtą szatę, ma dużo do powiedzenia i nie ma nic przeciwko temu, żeby go słyszano... i przytakiwano, rzecz jasna. W większości przypadków, taki jegomość zostałby uznany za śmiesznego, acz irytującego – lecz nie on, Delicjusz Hortenzjusz, senator i jeden z najbogatszych ludzi w Imperium.
- Powtarzam – nikt rozsądny nie może wątpić, że Jego Ekscelencja Regent, to właściwy człowiek na własciwym miejscu. NIKT! – dla podkreślenia swych słów Hortenzjusz zrobił nadętą minę, która sugerowała, że kogo jak kogo, ale siebie bez wątpienia uważa za rozsądnego.
- No i jest taki przystojny... – odezwała się jakaś młoda dziewczyna w sukni będacej ostatnim krzykiem mody (nie wiadomo, co się w niej bardziej rzucało w oczy – czy nadmiar kiczowatych ozdób, czy jarmarczne, jaskrawe kolory) Kilkoro gości wybuchnęło śmiechem. – No ale, jest tym kim, jest... – pisnęła po chwili, zreflektowawszy się.
- Och moja droga, jakie to ma znaczenie? – wyniośle parsknęła jej koleżanka. – Słyszałam o nim takie rzeczy... Nie jest taki sztywny jak inni Poszukiwacze, choć to ich przywódca. No, ale tak czy siak, nie zaprzeczam, że jest niezwykle męski – ale przecież on ma już ponad czterdzieści lat! Jeśli już masz coś na myśli kogoś tego rodzaju, to radziłabym ci się zająć raczej młodym Lecante... choć i tak nie miałabyś szans. Ani żadna inna – dodała, gwoli sprawiedliwości.
- O czym wy w ogóle mówicie, córki – oburzył się wiekowy biskup Septymius Ferdinger (który nie wiadomo właściwie czemu dołaczył do tej grupki, zapewne po prostu utknął w niej w drodze do ubikacji) – Przecież oni są...
- Nie wątpię, że nasze damy nie miały niczego złego na myśli, księże biskupie – powiedział młody człowiek o rudych, dość długich włosach i lekko spiczastym nosie. – Musieliście źle je zrozumieć. – Jego słowa byłyby zapewne bardziej wiarygodne, gdyby nie ironiczny uśmieszek na jego twarzy, ale i tak wystarczyły, by uspokoić hierarchę. – A co do naszego czcigodnego Regenta... Na temat jego jego wyglądu ani uroku wypowiadać się nie będę, gdyż nie jestem koneserem męskiej urody – ale zgodzę się, że to człowiek wybitny i zdolny. Powiedziałbym nawet – zdolny do wszystkiego.
Senator Hortenzjusz spojrzał na lekceważąco i prychnął.
- A skoro już omawiamy dobre partie – próbowała kontynuować młoda dam. – Szkoda, że nie ma tu hrabiego Bremena...
- Chwileczkę – przerwał jej Delicjusz. – Niech ten młody człowiek się wypowie. Niewątpliwie opinia kogoś tak doświadczonego i wyrobionego na temat Jego Ekscelencji będzie dla nas wielce pouczającą i pożyteczną nauką.
Kilka osób porozumiewawczo się uśmiechnęło. Bezczelny młodzieniec zapewne za chwilę zostanie zmieszany z błotem, skompromitowany i straci jakiekolwiek szanse na karierę.
- Cóż... – rudzielec najwyraźniej nie wyczuł niebezpieczeństwa. – Nasz Regent to niewątpliwie dość kontrowersyjna postać – z racji swego członkowstwa w Zakonie raczej nie powinien mieszać się do polityki. Niektórzy mogą mieć mu za złe też wiele różnych innych rzeczy – choćby to, że organizuje bale poddczas gdy nasz umiłowany Imperator dogorywa.
- Niesamowite – odpowiedział senator – Cóż za aro...
Politykowi w wyrażeniu świętego oburzenia przeszkodziło chrząknięcie zza pleców. Hortenzjusz obrócił, się by spiorunować kolejnego natręta, ale zaniemówił. Stał za nim Jego Ekscelencja Sylwestriusz Penetralis Providentius, Pierwszy Regent Imperium i Generał Zakonu Świętego Ładu. Ubrany był w błękitny galowy mundur, w którym ostatnio ciągle się go widywało. Na jego twarzy o lekko wystających kościach policzkowych, okolonej kasztanowymi (z lekką nutką siwizny) bakami widniał życzliwy uśmiech, ale gdyby ktoś ośmielił zajrzeć w jego oczy, dostrzegłby, że jego wzrok jest beznamiętny, chłodny, ale badawczy.
- Prosze państwa o wybaczenie, ale o muszę na osobności porozmawiać z moim sekretarzem. – odezwał się głebokim, wzbudzającym zaufanie, silnym głosem.
- Khem, sekretarzem? – spytał się Hortenzjusz.
- Tak. To ja. Przepraszam, że się nie przedstawiłem – odezwał się rudowłosy młodzieniec. – Jestem Alistar Maleval i mam zaszczyt być osobistym sekretarzem Jego Ekscelencji. Państwo wybaczą – obowiązki wzywają. – I to powiedziawszy ruszył za odchodzącym Regentem.
- Eeee, panie sekretarzu... Mam nadzieję, że będziemy mogli później dokończyć tą rozmowę... – rozpaczliwie zaczął nagle wytrącony z pantałyku senator. – Chciałbym...
- Prosze się uspokoić. Nie powiedział pan przecież niczego, czego nie chciał by pan, aby z pańskich ust usłyszał mój pryncypał, prawda? – Maleval uśmiechnął się lekko, skłonił, i zostawił towarzystwo same sobie.

Poprzez noc galopuje kilku jeżdzców. Mają na sobie napierśniki i hełmy a w rękach lance i szable. Lecz lance są połamane, tak jak niegdyś powiewające skrzydła doczepione z tyłu ich siodeł, a zbroje i hełmy pogięte i pokrwawione. Jeźdzcy pędzą na złamanie karku, pyski ich koni pokrywa piana, a ich boki pot.
Jeden z kawalerzystów trzyma przed sobą na siodle w silnym uścisku małego chłopczyka. Dziecko jest przerażone – co prawda nie może zobaczyć tego, kto ich ściga, ale gdzieś z tyłu co jakiś czas słyszy przeraźliwe, wyjące okrzyki, które mogły pochodzić chyba tylko z samego Hadesu. Jednak mimo paraliżującej trwogi, gdzieś w głebi duszy cały czas wierzy, że jego ojciec, niezwyciężony wojownik, uratuje jego i siebie.
Nagle rumak się o coś potyka. Normalnie dla husarskiego konia nie istniała niemal żadna przeszkoda, ale ten goni ostatkami sił. Z rżeniem przewraca się, wyrzucając z siodła jeźdzca wraz z dzieckiem.
Chłopca boli całe ciało, ale ojcu udało się zamortyzować jego upadek, Jednak on sam leży na ziemii i się nie podnosi.
,,Tato! Tato, wstawaj, ONI są blisko!”.
Cień pada na dwójkę. Dziecko odwraca się. Ale to nie żaden z prześladowców – to jeden z husarzy.
,,Cholera... Wstawajcie!”
Ojciec chłopca z trudem unosi się na łokciach, lekko pojękując.
,,Połamamało mnie, nie dam rady. Bierz Janka i uciekaj”
,,Co? Nie, nie zosta...”
,,Rób co mówię, cholery!.. Proszę”.
Husarz wychyla się z siodła, łapie chłopca i sadza przed sobą. Przez sekundę wacha się, jakby chciał coś powiedzieć, ale odwraca konia i galopuje przed siebie, by dołączyć do grupy.
Chłopiec wyrywa się i krzyczy, wzywa ojca, ale uścisk jest silny.
W warowni Daborum Joannes Andros zrywa się z prostej drewnianej ławy, na której spał. Tłumi w gardle krzyk, który wyrywał się z jego piersi. Przez chwilę ciężko dyszy, a potem przegarnia dłonią spocone włosy i z powrotem się kładzie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gedeon dnia Wto 20:59, 08 Cze 2010, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:52, 07 Cze 2010 Powrót do góry

A, cholera, na opinię poczekasz do czasu po sesji. Smile

Swoją drogą - to w temacie to chyba literówka, nie? Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gedeon



Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 2135 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Pon 22:57, 07 Cze 2010 Powrót do góry

Cytat:
Swoją drogą - to w temacie to chyba literówka, nie?

Niewątpliwie Very Happy

Cytat:
A, cholera, na opinię poczekasz do czasu po sesji.

Tak wiem, sam mam wyrzuty sumienia, że tak mało czasu się przygotowuję... Zawsze przed egzaminem modlę się, żeby były pytania z tej połowy podręcznika, którą zdążyłem przeczytać Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 8:53, 08 Cze 2010 Powrót do góry

Gedeon napisał:
Tak wiem, sam mam wyrzuty sumienia, że tak mało czasu się przygotowuję... Zawsze przed egzaminem modlę się, żeby były pytania z tej połowy podręcznika, którą zdążyłem przeczytać


Oj, będę miał podobnie... xD No, ale koniec SPAMu. Obiecuję przeczytać i ocenić, zapewne gdzieś tak po 16 czerwca, bo potem, to już tylko jeden egzamin w miarę nieskomplikowany, choć... i takie draństwa potrafią sprawić niespodziankę. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Sithmon



Dołączył: 28 Sty 2010
Posty: 271 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 5 razy
Ostrzeżeń: 1/3
Skąd: Nikądś.
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:03, 29 Cze 2010 Powrót do góry

Bardzo mi się to podoba Wink daje w skali nie wiem hmm...8/10 :d.
Nie ma sensu dużej się wypowiadać Wink
Proszę o niereagowanie na psota:D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Viltharis
Naczelnik


Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 3626 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 45 razy
Ostrzeżeń: 0/3
Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:50, 16 Sie 2010 Powrót do góry

No, przeczytałem, jak obiecałem. Powiem szczerze, że... bardzo podoba mi się stylistyka i klimat, a także odwołanie do Dacji, jako kraju wampirów - pomysłowe w świetle tego, gdzie leży starożytna Dacja. Smile Generalnie dzięki temu, że niejako wykorzystałeś kształt naszego kontynentu łatwo się odnaleźć w realiach politycznych, co mnie osobiście się podoba. Smile

Wrócę jeszcze do klimatu, który również wydał mnie się bardzo... ciekawy. Choć zalatuje od niego nieco polskim fantasy, które, choć nie czytałem go bardzo dużo, nieco mnie już znużyło, to jednak nadal doceniam charakter postaci i taki... ciężar. Nie zawsze podobały mi się niektóre sformułowania i czasem brakowało mi nieco opisu. Wiem na przykład, że nie jesteś koneserem męskiej urody, ale wydaje mnie się, że każdy facet umie określić, czy inny mężczyzna z wyglądu może czy nie może zainteresować kobiety, przynajmniej mniej więcej. No, chyba, że ma problem z własną seksualnością i boi się, że zostanie za geja uznany, o co Cię nie posądzam. Razz

Myślę, co mi się nie podobało. Na pewno husaria w X wieku. Very Happy Wiem, byli też Rzymianie, którzy padli w V i wiele innych rzeczy, ale jakoś tak husarzy najmniej mi się spodobali. Smile

Zapewne coś jeszcze było, ale... nie pamiętam.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gedeon



Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 2135 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Wto 19:33, 17 Sie 2010 Powrót do góry

Cytat:
Generalnie dzięki temu, że niejako wykorzystałeś kształt naszego kontynentu łatwo się odnaleźć w realiach politycznych, co mnie osobiście się podoba.

Nie niejako Very Happy To po prostu jest ,,alternatywna historia". Szczerze mówiąc, zastanawim się, czy nie przerobić tego jednak na świat podobny do naszego, ale nie nasz.

Cytat:
Choć zalatuje od niego nieco polskim fantasy,

Może dlatego, że to fantasy, a ja jestem Polakiem Very Happy

Cytat:
Nie zawsze podobały mi się niektóre sformułowania

Na przykład? Jak nie powiesz, nie będę wiedział, co poprawić.
Obstawiam beczułkę gnoju... Wiem, że to z lekka... dziwne. Cóż, dziedzictwo tego, że tę scenę pisałem jeszcze w gimnazjum.

Cytat:
Wiem na przykład, że nie jesteś koneserem męskiej urody, ale wydaje mnie się, że każdy facet umie określić, czy inny mężczyzna z wyglądu może czy nie może zainteresować kobiety, przynajmniej mniej więcej.

Hmm... No ale przecież nie będę kładł kawy na ławę ,,ten jest przystojny, a ten nie" bo to faktycznie zalatuje jakby narrator ujawniał swój osobisty gust. To się wykaże raczej wedle reakcji innych postaci - no i osobistego gustu czytelników Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Gedeon dnia Wto 19:37, 17 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Hadriel



Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:29, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Nie powiem bardzo interesująco napisane. Za treść dam ci 9 a za opisy 8 bo ich troche mało. Ale ogólnie jest super.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gedeon



Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 2135 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 17:35, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Dzięki Very Happy Racja z tymi opisami... W zasadzie to powiedziałbym, że mam taki trochę kompleks scenarzysty - znaczy łatwo mi idzie wymyślanie wydarzeń, dialogów, ale wszelkie opisy (czy to postaci, czy przyrody) szwankują.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hadriel



Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:12, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Wiesz co to da się naprawić. Ja jak robię opisy to muszę wejść w skórę bohatera albo stać się tym co chce opisać. Wtedy jest jakoś łatwiej??


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gedeon



Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 2135 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 18:16, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Hmm, ja akurat ze zrozumieniem psychiki moich bohaterów nie mam problemu. Nawet zauważyłem, że potrafię przed samym sobą uzasadnić ich racje, nawet jeżeli są sprzeczne ze sobą Very Happy Ale nijak to ma się do opisów przyrody czy wyglądu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hadriel



Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:28, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

To tylko kwestia wprawy i tyle. Ja na razie uczę się pisania inaczej niż pisze obecnie czyli muszę zmienić pisanie tekstów mówionych (rozmów).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gedeon



Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 2135 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 18:30, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Zawsze możesz pokazać próbkę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hadriel



Dołączył: 14 Kwi 2011
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/3

Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:37, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Mógłbym ale to na razie jest mało napisane więc jak napisze więcej to pewnie wrzuce tu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Gedeon



Dołączył: 03 Maj 2007
Posty: 2135 Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 32 razy
Ostrzeżeń: 2/3

PostWysłany: Czw 18:42, 14 Kwi 2011 Powrót do góry

Ok, tylko pamiętaj - próbkę! Jeśli piszesz coć na poważnie, nie marnuj tego na forum (nie chodzi o to, że uważam, że używkotnicy forum są niegodni, po prostu tekst w całości opublikowany jest spalony i jeśli kiedyś będziesz chciał coś z nim zrobić, mogą być problemy).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)